© Elnaz6 |
Przyszedł na świat o godzinie 20:11. Jego rodzice Brenda i Jim byli narzeczonymi od szkoły wyższej, którzy dorastali w małym miasteczku Prescott w prowincji Ontario i kilka lat po ukończeniu szkoły pobrali się. Zamieszkali w malowniczym miasteczku Brockville. Brenda pracowała w banku Royal Bank Of Canada, a Jim zajmował się prowadzeniem własnego sklepu 1000 Isles Seafood. Kilka lat starali się o dziecko i dopiero w wieku 30 lat Brenda zaszła w ciążę. Brenda we wczesnej fazie ciąży dostała intensywnego krwawienia, a jej siostra Susan, która była dentystką, stwierdziła że to objawy sugerujące przedwczesny poród. Lekarze nie byli jednak przychylni, co do tego zdania.
"Byłam mocno przekonana, że moja siostra miała rację i jeśli by się coś stało, to nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, bo naprawdę chciałam tego dziecka" - powiedziała Brenda Gill.
Lekarze ostatecznie zdecydowali się przetransportować ją do szpitala The Ottawa Hospital oddalonego o godzinę jazdy. W czasie transportu nasiliły się objawy sugerujące przedwczesny poród. Lekarze zaproponowali zastosowanie eksperymentalnych leków przeznaczonych do zapobiegania przedwczesnemu porodowi, które jednak mogły wywołać poważne skutki uboczne. Po dwóch dniach stan zdrowia Brendy stał się krytyczny i zrezygnowano z podawania leków. Brenda wspomina moment, gdy zostało przerwane podawanie leków:
"Odstawili wszystko i pamiętam tak jakby zbliżające się uczucie śmierci. To było jak przekraczający granice wytrzymałości smutek, który czułam."
Ale kandydatka na mamę nie miała zamiaru się poddać mówiąc lekarzom:
"Jestem w tym stanie już od 4 dni, zaszłam tak daleko więc po prostu będziemy to kontynuować dalej."
Gdy Brenda zaczęła krwawić lekarze z oddziału byli zajęci kilkoma poronieniami, a jej mąż Jim obawiał się, że może poronić bez opieki medycznej. Personel wręczył mu nierdzewne stalowe naczynie, w którym miał umieścić płód i następnie zadzwonić 2 razy przez interkom. Personel szpitala przygotowywał rodziców na najgorsze, informując że w takim przypadku dziecko może narodzić się martwe i że będą musieli podjąć decyzję, albo ratować matkę albo dziecko.
Brenda pamięta wizytę doktora Jacquesa Sylvaina o godzinie 17:00, który powiedział:
"Tak mi przykro z powodu wszystkiego przez co musieliście przejść i nic więcej nie możemy zrobić i wygląda na to, że stracicie to dziecko tutaj w łóżku."
Brenda odpowiedziała:
"Nie ma takiej możliwości, nie możecie mi tego zrobić. Zawsze byłam zdeterminowana. Może to było przekonanie, że muszę go urodzić żywego, bo tak bardzo chciałam dziecka. Z jakiegoś powodu miałam bardzo silne uczucie, że narodzi się żywy. Po prostu wiedziałam. Po prostu wiedziałam. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Po prostu wiedziałam, że się urodzi i będzie żył."
Doktor Sylvain, który niedawno nauczył się nowej techniki postępowania z wcześniakami pomógł Brendzie uratować dziecko. Wszyscy byli w szoku, gdy dziecko zapłakało po urodzeniu. Rokowania jednak nie były dobre. W tak wczesnej fazie ciąży żadne dziecko jeszcze nie przeżyło porodu. Dzieci urodzone przed 37 tygodniem to mniej niż 10% wszystkich narodzin, a te urodzone przed 32 tygodniem często cierpią na uszkodzenia mózgu, problemy z układem oddechowym i ślepotę. Sugerowano rodzicom, żeby nie wybierać jeszcze imienia dla dziecka i żeby jak najszybciej zostało ochrzczone.
"Przygotowywano mnie na śmierć, ale odpowiedziałam że nie, on będzie żył, wszystko z nim będzie dobrze." - powiedziała Brenda.
Odradzano jej widzenia z dzieckiem, bo reakcje rodziców na wcześniaki bywają różne. Jednych taki widok może szokować, u innych wywoływać przerażenie, a jeszcze inni zdolni są do stwierdzenia, że to nie ich dziecko. Ale Brenda nalegała i przyniesiono jej dziecko do pokoju, w którym leżała. Jej mama opisała go, jako królika obdartego ze skóry. Jego skóra była ciemnoczerwona i wyglądała jak zdrapana, oczy były zrośnięte, nie miał żadnych chrząstek na uszach, nie miał pośladków, a jedynie mały otwór.
"Spojrzałam na niego i powiedziałam: wiecie, on jest najpiękniejszym dzieckiem jakie widziałam. James był piękny dla mnie. Chcemy go mieć na naszej łodzi, kiedy jesienią opuści szpital. Pragnęłam Jamesa i dosłownie zmusiłam go siłą woli do przeżycia."
W tym czasie Jim - mąż Brandy w ulewie pojechał na grób swojego ojca, gdzie padł na kolana.
"Nie jestem zbyt religijny więc musiałem być tym przemęczony" - wspomina ze śmiechem Jim i dodaje:
"Klęcząc powiedziałem: zawrzyjmy umowę, nadam mu na imię tak jak ty miałeś, a ty pomożesz mu przeżyć. To było dziwne dla mnie zrobić coś takiego."
Mały James pozostawał w krytycznym stanie przez kilka miesięcy i był parę razy wyrywany ze szponów śmierci. Podłączony był do wentylatora i rury służącej do karmienia i jego skóra pociemniała. Jego serce było wielkości wiśni, a płuca wielkości orzechów włoskich. Gdy ważył 680 g pojawiły się szmery sercowe i konieczna była natychmiastowa operacja.
"To było jak jazda kolejką górską, bo cały czas mi mówiono że on umrze i za każdym razem, gdy przychodziłam go zobaczyć, pytano mnie czy chcę go ochrzcić. Jedyny powód dlaczego chcieli żebym go ochrzciła to prawdopodobieństwo jego śmierci i wiedziałam, że jeśli to zrobię to będzie oznaczało, że się poddałam, a nie miałam zamiaru odpuścić." - powiedziała Brenda
W cudowny sposób James został wypisany ze szpitala 23 września tylko 5 dni po zaplanowanym wcześniej terminie wypisu. Ważył wtedy 2,636 kg. Był praktycznie całkiem zdrowy i nie wymagał specjalnej opieki.
"Mogę szczerze powiedzieć, że ani razu nie wierzyłam, że James może umrzeć lub mieć jakieś dolegliwości często występujące u wcześniaków. Najważniejsze było w tym wszystkim to, że byłam pozytywnie nastawiona. Nie jestem osobą religijną, ale wierzę, że trzeba być optymistą. Skupiłam całą swoją pozytywną energię na dziecku." - powiedziała Brenda
Sprzedali sklep, a Brenda zrezygnowała z pracy i kilka miesięcy po powrocie Jamesa do domu, wyruszyli w podróż dookoła Ameryki Północnej. Mieli do pokonania około 12500 km. Mały James stał się sławny. Wystąpił z rodzicami w kilku programach talk show i programach informacyjnych. Przedstawiciele księgi rekordów Guinnessa złożyli propozycję wpisania do niej Jamesa, ale początkowo Jim nie chciał się zgodzić na to. Dostarczył jednak w końcu wymagane dokumenty i jego syn dostał się do księgi Guinnessa, jako najmłodszy wcześniak i od 1987 roku rekord ten należy do niego. James mówi:
"Nie lubię się chwalić. Mam przyjaciół, którzy mówią o tym ludziom, a ja mówię tylko wtedy, gdy ktoś zapyta. Czuję się jak normalne dziecko."
Gra w lokalnej drużynie rugby, interesuje się nurkowaniem i szybkimi samochodami. Na 16 urodziny dostał od rodziców Hondę Civic. We wrześniu 2005 roku rozpoczął naukę w Georgian College w Barrie w prowincji Ontario.
Brenda Gill dodaje:
"Jeśli mogę pomóc jakiejś mamie lub rodzinie, która spodziewa się wcześniaka to wiedzcie, że możecie walczyć o to w co wierzycie i jeśli jesteście wystarczająco zdeterminowani to wszystko zakończy się powodzeniem. Lekarze mogą się mylić, ludzie mogą się mylić. Walczcie o to, w co wierzycie!"
Na drugim miejscu znajduje się Amilia Taylor, która urodziła się 24 października 2006 roku w Miami na Florydzie w USA, w 21 tygodniu i 6 dniu ciąży.
Źródła: canada.com | preemies.about.com
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Proszę nie reklamować stron internetowych.